Słodko-gorzkie Santorini

autor Marta
3067 wyświetleń
santorini

W tym roku podczas wakacji odwiedziliśmy Santorini oraz Kretę. Ze względów organizacyjnych wybraliśmy lipiec, co okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Na wyspie przywitał nas upał sięgający ponad 30 stopni oraz dzikie tłumy. Tego mniej więcej można było się spodziewać po szczycie sezonu, niemniej liczba turystów i wynikające z tego niespodzianki oraz utrudnienia potrafiły zaskoczyć.

Słynne białe domki na Santorini

Gorzko

Na wyspie spędziliśmy łącznie niecałe 5 dni. W piątek przylecieliśmy z Warszawy samolotem, we wtorek przepłynęliśmy promem na Kretę. Ulokowaliśmy się w hotelu na Kamari, czyli jednym ze spokojniejszych regionów, blisko plaży. Na Kamari znajdziecie mnóstwo restauracji, barów, hoteli, sklepów. Łatwo dostaniecie się też busem do stolicy – Firy, a stamtąd w dowolne miejsce. Właściwie na wyspie najwygodniej jest się poruszać właśnie busami. Do wyboru pozostaje jeszcze wynajęcie auta/ skutera lub taksówki (bardzo drogie rozwiązanie). My wybraliśmy opcję – busy.

Gorący szczyt sezonu

Dlaczego pobytu na Santorini nie mogę zaliczyć do szczególnie udanych? Myślę, że złożyło się na to naprawdę sporo rzeczy. Przede wszystkim dzikie tłumy i upał. Te dwie razem wzięte już sprawiają, że przynajmniej w gorących, letnich miesiącach ciężko jest tu naprawdę wypocząć. Jeśli zamierzacie w tych okolicach zwiedzić największe atrakcje wyspy – musicie liczyć się z pewnymi trudnościami, jak np. nie zmieścicie się do busa, a na kolejny czekacie pół godziny (mimo zapewnień kierowcy, że będzie za pięć minut); czekacie godzinę w kolejce po to, żeby zrobić sobie zdjęcie w miejscu z instagramerskim widoczkiem; przeciskacie się przez „zakorkowane” uliczki miasta, ktoś Wam zagląda do basenu itp.

Widać, że się topimy?

Wysokie ceny

Santorini jest drogie. Nie ma się co czarować, że nie. Drogie są hotele, taksówki, jedzenie (za obiad z napojami i np. przystawką dla dwóch osób zapłacicie ok. 50-70 euro), atrakcje. To miejsce ma świetny marketing – malutka, urokliwa wysepka. Spotkacie tu masę turystów z całego świata. Nie dziwi mnie, że tak dużo ludzi chce tu przyjechać. Jednak warto uwzględnić wszelkie niedogodności, które z tego wynikają w swoich wakacyjnych planach.

Nierealne plany

Myślę, że u nas dodatkowo dużą rolę odegrały dość wysokie oczekiwania i plany związane z tym parodniowym pobytem. Chcieliśmy jednocześnie odpocząć, zwiedzić wyspę i pozałatwiać sprawy związane z weselem. I to wszystko w niecałe 5 dni. Napięty grafik zwiedzania/załatwiania/odpoczywania w połączeniu ze stresem, czy ze wszystkim zdążymy, wspomnianym wcześniej otoczeniem niesprzyjającym realizowaniu jakichkolwiek planów oraz wysokimi cenami nas przytłoczyły i bardzo zmęczyły.

Żeby zrobić to zdjęcie, obejmujące 3 niebieskie kopuły (to nie takie powszechne wbrew pozorom) czekałam w długiej kolejce w potwornym upale…

Zostają jeszcze takie smaczki jak bycie oszukanym w restauracji (nie sprawdziliśmy opinii, które były bardzo kiepskie!), nie zmieszczenie się do busa z powodu tłumów, przez co musieliśmy pokonać w ciągu dnia ok. 1,5 godziny męczącej trasy w upale oraz obsranie mojego kostiumu kąpielowego przez ptaka w dniu wyjazdu.

Słodko

Hotel

Żeby była równowaga z Santorini zabiorę parę naprawdę pięknych wspomnień. Jednym z nich będzie na pewno pobyt w naszym hotelu Koralli w Kamari oraz jego właścicielka Dina. Zdecydowanie jest to miejsce godne polecenia. Dina nas ugościła i bardzo pomogła podczas stresującego dnia wyjazdu, kiedy prawie wszystko (prawie!) poszło nie tak i wisiało nad nami ryzyko, że spóźnimy się na prom do Krety. Dodatkowo gorąco rekomendujemy restaurację prowadzoną przez Dinę (Restauracja Koralli)!

Rejs łódką na Akrotiri

Po przybyciu busem do Akrotiri (region na południu wyspy) zdążyliśmy tylko usłyszeć nawoływania kapitana łódki: „White beach, black beach, red beach!”.  Nie wiedząc za bardzo na co się piszemy (i ile to kosztuje) wskoczyliśmy jako ostatni pasażerowie. I to był strzał w 10! Łódka ruszyła, z głośników zaczęło lecieć Cold Heart w duecie Eltona Johna z Duą Lipą, a przed naszymi oczami zmieniały się przepiękne widoki. Na koniec dopłynęliśmy do ostatniej na trasie, czarnej plaży, z której łódka odebrała nas po 1,5 godziny.

Rejs po plażach na Akrotiri

Piękne widoki i pyszne jedzenie

Czy Santorini jest piękne? Tak. Czy miałam siłę i byłam w humorze, żeby podziwiać wyspę? Często niestety nie. Cały wyjazd mnie przytłoczył, zmęczył i zestresował. Ale były chwile, kiedy naprawdę można było się zachwycać widokami. Zachód Słońca w Oia (must see na Santorini), widoki na kalderę w Firze, szlak z Firy do Oii (przez Imerovigli), krajobrazy w Akrotiri i wiele innych. Jeśli chcecie mieć piękne zdjęcia i jesteście gotowi o nie zawalczyć – gra jest warta świeczki. Jeśli dodatkowo kochacie dobre jedzenie – będzie drogo, ale i pysznie.

Zachód Słońca w Oia

Wesele na Santorini

Finally – last, but not least: nasza sala weselna. Dlaczego to miejsce? Dlaczego nie w Polsce? Czemu akurat tam, na Santorini, które odwiedziliśmy pierwszy raz dopiero w tym roku? Mogłabym opisać całą historię procesu decyzyjnego, wyboru, przygotowań itd. Albo mogę sprowadzić to wszystko do jednego zdania: Od momentu, w którym zobaczyłam tę salę na filmie w Internecie wiedziałam, że to jest to. A potem ruszyło wszystko inne – informacje na grupach fejsbukowych, szukanie wedding plannerki, rezerwacje i tak dalej. Aż do momentu zobaczenia sali na żywo podczas tegorocznych wakacji. I to wydarzenie (plus próbowanie weselnego menu) było zdecydowanie najsłodszym rodzynkiem na Santorini.

Is Santorini worth the hype?

Podsumowując: is it worth it? Moim zdaniem tak. Ale może w nieco innym czasie i z mniej napiętym planem. Wierzę, że wtedy można z tego wyjazdu wyciągnąć najwięcej.

Jeśli macie jakiekolwiek pytania – piszcie śmiało 🙂

Leave a Comment

* By using this form you agree with the storage and handling of your data by this website.

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Akceptuję Dowiedz się więcej